Książki potoczyły się z moich dłoni na podłogę. Wzięłam wdech i schyliłam się. Dotknęłam książki i wtedy właśnie poczułam czyjąś rękę. Moja głowa pofrunęła w górę. Zobaczyłam śmiejącego się szatyna. Patrzył wzrokiem wlepionym we mnie. W ręce trzymał mój podręcznik od chemii. Wyrwałam mu go i znienawidzonym wzrokiem spojrzałam na niego,a po chwili odeszłam,zostawiając go w tłumie śmiejących się osób. Miałam ochotę wyrwać mu te włosy,sterczące do góry.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ:
W nowej szkole czuje się świetnie. Osoby w mojej klasie są naprawdę miłe i mam nawet przyjaciółkę. Nina. Ale jest także jedna osóbka,która niszczy mój świat. Nigdy nie miałam wroga. Przenigdy i tak raptem zjawia się on. Matteo. Chłopak,który nigdy nie daje mi spokoju.
-Hejka,kelnereczko.-uśmiecha się i jedną ręką opiera o moja,niebieską,ozdobioną szafkę. Wzycham i mamroczę coś pod nosem. Mam jego dość. Przecież ma dziewczynę i zawsze moze do niej puść,ale on musi nacieszyć się mną,moja głupią osobą!
-Przestań,idioto.-piszczę i odchodzę od niego. Gdy mam otwierać już szkolne drzwi widzę jego zdołowaną,ale i złą minę. Po chwili jego ręka z siłą wali w szafkę i siada. Chowa twarz w dłoniach. Czego on ode mnie chce?
-Dla ciebie mogę poruszyć nawet świat.-łzy ciągle się pietszyły na moich policzkach. Czas mijał,a czerwone plamy i opuchnięte oczy nie schodziły. Nadal po mojej twarzy kapały łzy. Tak jakby padał teraz deszcz łez. Jakbym w nim była,jakby one mnie zabijały,a ja umarła.
PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ:
Dziwi mnie jedna rzecz-Matteo jest dla mnie miły i chyba skreśle go z listy wrogów. Zachowuje się jak mój kolega. Stawiał małe kroczki. Teraz jak przychodzi do restauracji,w której pracuję cieszy mnie bardzo ta wiadomość.
-Hej.-zaczyna.-Możemy po lekcjach umówić się w parku?-słyszę obok siebie jego słumiony wzrok. Potakuję,a on odchodzi.
-Podobasz mi się.-słyszę jego nieśmiały głos. Unoszę kąciki ust mimowolnei do góry i wtedy słyszę dziwny głos. Najlepszy przyjaciel Matteo nas nagrywa.
-Co ty robisz?!-krzyczę.
-Matteo i ja założyliśmy się o ciebie.-wyjaśnia,a ja czuje jak do moich oczu napływają łzy. Nie chcę go znać.
-Muszę ci to wyjaśnić!-chwyta moja rękę. Zatrzymuję się. -Moja matka ma raka,a ja nie miałem pieniędzy na operację.
-Wykorzystałeś mnie.-mówię oschle w jego stronę.
-Ale ja naprawdę ciebie kocham!-czuję,jak jego zzimniałe dłonie dotykają moich.
To koniec. Rok temu wzięłam rozwód z Matteo. Zdradził mnie i powiedział,że od kilku miesięcy mnie już nie kochał. Nie chcę nikogo innego i wtedy właśnie słyszę otwierające się drzwi. Podchodzę. Kto ma klucze od domu? Wtedy widzę klęczącego Matteo z kwiatami w ręku.
-Wybacz mi.
Robi mi się momentalnie sucho w gardle.
-Za późno.-wyduszam z siebie i odchodzę. To była najgorsza decyzja w moim życiu,bo po kilku dniach ponownie wrócił do swojej byłej,lecz z przymusu. Kochał mnie. Nie mógł wytrzymać. Dlatego po kilu miesiącach policja znalazła go w wannie. Leżał we krwi. Próbował skoczyć z mostu,ale powstrzymał go przyjaciel. Skończył w wannie. Podciął sobie żyły. Nie chciał tak dalej. Ja także.